piątek, 10 maja 2013

Geniusz, geny i ko-ewolucja


Wpis ten, z potrzebnymi zmianami, wszedł w skład artykułu zatytułowanego: "Geniusz - czas przebudzenia", który ukazał się w Magazynie Twórczym POLSKA CANADA.
...................
Miałem w swoim życiu okazję uczestniczyć (jako słuchacz) w przesłuchaniach konkursów Chopina, Paderewskiego, Wieniawskiego, Rubinsteina, gdzie zaobserwowałem rzecz zdumiewającą:  ludzie młodzi, którzy nie ukończyli jeszcze dwudziestego roku życia, czasami nawet szesnastolatkowie, grali z maestrią i dojrzałością, która dawniej była przywilejem wieku dojrzałego.  A jeśli się zdarzała wcześniej, to stanowiła niesłychany wyjątek. Mówiło się wtedy o niezwykłych talentach, geniuszach, cudownych dzieciach. Najwyraźniej w dzisiejszych czasach te genialne cechy przestały być przywilejem nielicznych – można je zaobserwować u całych rzeszy młodych ludzi. I to nie tylko w sztuce - także w dziedzinie interpersonalnej, w matematyce, technologii itd. Rodzące się obecnie dzieci są fenomenalnie utalentowane, błyskotliwe, inteligentne, niezwykle twórcze, a ich sposób myślenia jest nad wyraz nowatorski (są też przez to nie lada wyzwaniem dla rodziców i przestarzałych systemów edukacji).

Widzę w tych młodych ludziach potwierdzenie ostatnich badań antropologów i genetyków. Z badań ekip Johna Hawksa i Henry Harpendinga wynika (rezultaty publikowane na łamach tygodnika: Proceedings of the National Academy of Sciences), że przez ostatnie 5000 - 10000 lat zmiany genetyczne u człowieka (tzw. selekcja pozytywna) zachodziły w tempie sto razy szybszym niż w jakimkolwiek innym okresie ludzkiej ewolucji. Człowiek dzisiejszy zasadniczo się różni pod względem genetycznym od człowieka sprzed tysiąca czy dwóch tysięcy lat.

Z jednej strony mamy więc niekwestionowane ewolucyjne przyspieszenie, które znajduje swoje potwierdzenie w ewolucji ludzkiego materiału genetycznego. Z drugiej strony zaś, z niedawnych odkryć nauki wiadomo również, że nasze emocje i myśli są ściśle sprzężone z naszą genetyką (odsyłam zainteresowanych do książki „Pole” oraz do prac Institute of HeartMath). Innymi słowy, poprzez nasze emocje i przekonania wpływamy na nasze DNA. Ta - o kapitalnym znaczeniu - informacja uświadamia nam, że możemy wpływać na tempo naszej ewolucji, stać się jej współuczestnikami i: ko-ewoluować. Nawiązując zaś do tematu tego wpisu: w naszych rękach spoczywa odpowiedzialność za rozwój naszego geniuszu.

Interesujące w tym kontekście będzie przytoczenie eksperymentu, w którym grupę dzieci (w badaniach wstępnych stwierdzono u nich zupełnie przeciętny poziom inteligencji) podzielono w sposób przypadkowy na dwie równe podgrupy. Jedną przydzielono nauczycielowi, któremu powiedziano, że dzieci są utalentowane, drugą zaś przydzielono nauczycielowi, którego poinformowano, iż dzieci uczą się raczej powoli.

Po roku ponownie przebadano dzieci pod kątem poziomu inteligencji. Jak można się było spodziewać - większość uczniów w grupie, która została określona jako utalentowana wypadła zdecydowanie lepiej niż poprzednio, natomiast dzieci w grupie określonej jako powolna wypadły gorzej.

Wniosek z tego taki, że przekonania nauczycieli na temat uczniów wpłynęły na wyniki dzieci, na ich możliwości rozwoju i nauki. Słowem: przekonania nauczycieli, wychowawców, rodziców, bliskich na temat talentów i możliwości dzieci wpływają albo na rozwój albo też na tłumienie ich potencjału.

Przypisuje się Einsteinowi następujące słowa: „Każdy jest geniuszem. Lecz jeśli oceniamy rybę, po jej umiejętnościach wspinaczki po drzewie, całe życie będzie myślała, że jest głupia”.
To jego stwierdzenie mogłoby być humorystyczną ilustracją do tych rozważań. Przy okazji: i ono wskazuje na fundamentalną rolę przekonań.

Z powyższych informacji wyłaniają się ciekawe możliwości zastosowań praktycznych. Możemy przecież wspaniałomyślnie i nieustająco dostrzegać w sobie i w innych ową iskrę geniuszu! Zakłada to rzecz jasna radykalne zerwanie ze starymi przyzwyczajeniami, co nie każdemu w smak. (Niektórzy musieliby zapewne sięgnąć po najgłębsze zasoby własnego geniuszu, by zdobyć się na takie spojrzenie :) Taka oświecona postawa stanowiłaby żyzny grunt dla rozwoju naszego ludzkiego potencjału. Byłaby też formą podania ręki procesowi ewolucyjnemu - współpracą z tym, co i tak się dzieje.
Kończę słowami z Małego Księcia: "Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu"