poniedziałek, 13 maja 2013

Masa krytyczna

Wpis ten wszedł – mutatis mutandis – w skład artykułu: ”Praca – owoc miłości”, który ukazał się na portalu EPRAWDA
..............

„Większość spędza w pracy przeważną część życia, by żyć, a owa znikoma cząstka wolności, jaka im pozostaje, napawa ich taką obawą, iż czynią co mogą, by jej się wyzbyć co prędzej”. 
Johann Wolfgang von Goethe, Cierpienia młodego Wertera


„Wierz w marzenia, bo w nich ukryte są bramy do wieczności”

Khalil Gibran

W dobie dzisiejszej wielu ludzi rezygnuje ze swojej dotychczasowej, często nawet dobrze płatnej pracy, gdyż nie daje im ona poczucia spełnienia. Instytucja pracy li tylko zarobkowej, dla przysłowiowego chleba, zrodzona z mechanistycznej wizji świata przeżywa swój schyłek. I jednym z najbardziej uniwersalnych wyzwań stojących dziś przed człowiekiem jest prowadzenie życia twórczego, wynikającego z realizacji życiowej misji.

Czym zatem jest życiowa misja? Jest to wielki ideał, który nadaje naszemu życiu poczucie sensu, nadrzędny cel, z którego wyrastają wszystkie inne cele. Niektórzy określają misję innymi słowami i mówią o powołaniu, posłannictwie, życiowym kontrakcie, własnej legendzie czy racji bytu. Są to różne słowa uwydatniające rozmaite aspekty tej samej idei: każdy człowiek posiada własną, niepowtarzalną indywidualność - coś, co go czyni zupełnie oryginalnym i wyjątkowym. Nie ma dwóch osób na naszej planecie, mających identyczne linie papilarne, identyczny kod genetyczny, identyczną tęczówkę oka, itd. Ta ewidentna, widoczna na zewnątrz unikalność naszej tożsamości odzwierciedla unikalność naszej jaźni. To między innymi z tego powodu wybitny psycholog James Hillman określa misję jako DNA naszej duszy*.

Kiedyś napisałem: „Można powiedzieć, że człowiek pojawia się na Ziemi niczym ziarno, z którego w trakcie rozwoju może wyrosnąć przepiękny kwiat, dąb czy potężna sekwoja. Dramat ludzki polega na tym, że większość z nas spędza swoje życie w stanie ziarna, którego potencjał nigdy nie ujrzał światła dziennego”. 

Dziś dalej uważam, że sytuacja jest dramatyczna, gdyż z powodu tych mechanistycznych klapek na serce i oczy losy Ziemi oraz przyszłych pokoleń stoją pod kosmicznym znakiem zapytania. I to tym bardziej krytyczna, że spotkałem niemało dzieci korporacji - przedstawicieli tych 90%, o których wspomniałem we wcześniejszym wpisie – twierdzących z przekonaniem, że są szczęśliwi i wolni. I byli naprawdę zadowoleni, że są tam, gdzie są. To, że wykonywali pracę, z którą nie byli do końca w zgodzie nie stanowiło dla nich większego problemu. I na ogół nie zaprzątali sobie głowy pytaniami o tę zgodność dopóty, dopóki im ktoś ich nie postawił.  
Wydaje się, że zabezpieczający byt zarobek czy komfortowa sytuacja życiowa wyłączają bezpieczniki duszy i człowiek zapada w letarg, z którego czasami dopiero cierpienie przebudza. 

Ewolucyjne przyspieszenie jest faktem i zmiany są wszechobecne nawet jeśli nie są wszechwidoczne - szczególnie dla tych, którzy budują swój światopogląd w oparciu o monotematyczne media.
A ci nieliczni pionierzy, którzy mają dziś odwagę iść pod prąd i realizować swoje powołanie, są jak kwiaty przebijające się przez asfalt jednomyślności - stanowią część rosnącej masy krytycznej ludzi, których inspirująca postawa pozwala żywić uzasadnioną nadzieję, że lepsza przyszłość jest możliwa.

Jeżeli chcesz odkryć swoje powołanie i talenty, weź udział w warsztatach CEI


-----------------------------------------------------
(*) James Hillman, Kod duszy