Nad pięknym modrym Buhajem, xiądz Duchaj urlopiał zwyczajem,
po eonach do
ciała wrogości, zaznawał rozkoszy cielesnej miłości,
po lat dwu tysiącach stułaczki, pulsował w miąższu
siostry Bogumiły Świechtaczki,
sursum corda1 i chwała na wysokości, wreszcie
rozprostował członek i kości.
I ornat i
złoto to nic - chodzi o to, by wolnym być, w końcu żyć,
nie dogmat i mury, lecz jak Słońce - przez chmury i wolnym być, w końcu
żyć…
Xiądz był wzwiedziony od stóp do głów i strasznie dyszał
i brak było słów,
Siostra wniebowzięta była cała, bowiem łaski pańskiej
zaznawała.
I z tej tęsknoty, z szału ciał gęstowia wzbijał się
wniebogłos dźw-jęk zupełnie nowy,
telluryczny, pogański, chtoniczny, trzewiowy: sopran
koloratkowy.
I ornat i
złoto to nic - chodzi o to, by wolnym być, w końcu żyć,
nie dogmat i mury, lecz jak Słońce - przez chmury i wolnym być, w końcu
żyć…
Ojciec Dziurawiec Hymenator parafianek
dziewictwa był słynny likwidator,
gdy się w tan za jaką puścił,
to już jej nie darował, już jej nie przepuścił!
Kładły się pod nim jak zboża łany, on jak matador się
prężył - zwycięski, nieubłagany,
a na sumienia głos: Quo vadis
domine? - odpowiadał: Między uda dziewic ja płynę!
I ornat i
złoto to nic - chodzi o to, by wolnym być, w końcu żyć,
nie dogmat i mury, lecz jak Słońce - przez chmury i wolnym być, w końcu
żyć…
Aż się nabawił dziwnej
przypadłości, że to kara boża myślał za sex bez miłości,
fallus jego trafiał na jak
kłodę przeszkodę, na której widok mdlały i się żegnały dziewczęta młode.
Eskulapa spytał jaka tej boleści jest przyczyna, mimikra orzekł
doktor - to mimikry jest wina,
czas już powiedzieć czym był
ten stan jego nader przykry: erekcję w kształcie krzyża u siebie wykrył!
I ornat i
złoto to nic - chodzi o to, by wolnym być, w końcu żyć,
nie dogmat i mury, lecz jak Słońce - przez chmury i wolnym być, w końcu
żyć…
Orificia Beante2 przeoryszą była, w przeorze z
sąsiedztwa się zadurzyła,
przekorny przeor Orgazot Progeria upatrzył w przeoryszy
tantryczny materiał.
Uciech cielesnych był to wytrawny amator i trząsł się na
jej widok jak wielki wibrator,
już pod sutanną przebierał
członkiem, gdy myślą wybiegał na igraszek łąkę.
I ornat i
złoto to nic - chodzi o to, by wolnym być, w końcu żyć,
nie dogmat i mury, lecz jak Słońce - przez chmury i wolnym być, w końcu
żyć…
Na ucho czule jej szeptał słowa: Do krypty twej wpuść
mnie, o piękna białogłowa!
I tak go porywał wir namiętności, że pod skórą mu
chrzęściły relikwie i kości.
Zbliżał się do niej chmarą swych rąk i młyńcem pikował w
łechtaczki pąk,
wśród jęków westchnień rozkoszy drgnień, kładł się na
kochankach Kościoła cień.
I ornat i
złoto to nic - chodzi o to, by wolnym być, w końcu żyć,
nie dogmat i mury, lecz jak Słońce - przez chmury i wolnym być, w końcu
żyć…
Zatracali się we dwoje w boskiej sztuce tantry, obijając
o kościelnych dogmatów ranty,
ona w łuk wygięta, pod nim rozpięta, on na niej
nieprzytomnie się wiercipiętał.
Trzepotał się wprzódy stylem motylkowym, potem jak
tsunami sunął delfinem zmysłowym,
przepłynął przeoryszę wzdłuż i wszerz, a ona wciąż
wołała: bierz mnie Proggy, bierz!
I ornat i
złoto to nic - chodzi o to, by wolnym być, w końcu żyć,
nie dogmat i mury, lecz jak Słońce - przez chmury i wolnym być, w końcu
żyć…
Ubogier
Ledźwiedziewitz, kardynał i spowiednik, szukał śród niewiast dla siebie
odpowiednik,
wyrwał się
chyłkiem z objęć rzymskiej kurii, by dać upust swej gerontologicznej epikurii.
Widzi pomyka w
kornecie niewiasta, masturba twoja wlań chełbiasta,
już na wrotkach nagi krąży wokół
niej zalotnie, powiewając penisem wdzięcznie i psotnie.
I ornat i
złoto to nic - chodzi o to, by wolnym być, w końcu żyć,
nie dogmat i mury, lecz jak Słońce - przez chmury i wolnym być, w końcu
żyć…
Buszował ustami po wargach jej pachnących - tańcząc ze
światłem, wieczyście pragnący,
jeszcze, ach jeszcze - mamrotał zgłodniały, zgarniając
swego pergaminowego ciała zwały.
Łapczywie obłapywał jej piersi i uda, wznosząc oczy ku
niebu, krzycząc: Cuda! Cuda!
O bracia, zaprawdę, to w pale się nie mieści, jakimż sanktuarium
jest srom niewieści!
I ornat i
złoto to nic - chodzi o to, by wolnym być, w końcu żyć,
nie dogmat i mury, lecz jak Słońce - przez chmury i wolnym być, w końcu
żyć…
Wargi me nabrzmiałe - szepce Siostra woła - we mnie jest
członek! Członek Kościoła!
Pochwa, pochwa, niech będzie pochwalona wilgotność twoja
Siostro przełożona.
Szczytował na ambonie z Siostrą zespolony - bijąc się w
piersi i rozanielony,
krzyżem na niej leżąc i nie bacząc na skutki - orał swoje
ciało o-jej! skaliste sutki.
I ornat i
złoto to nic - chodzi o to, by wolnym być, w końcu żyć,
nie dogmat i mury, lecz jak Słońce - przez chmury i wolnym być, w końcu
żyć…
Rekina Twardowargiewicz mężczyzny nigdy nie zaznała -
szronem wyrzeczeń pokryta była cała,
surowej klasztornej reguły ściśle przestrzegała i każdą
myśl o sexie bezlitośnie na pal wbijała.
Aż u życia jej schyłku, a był to listopad, opat Konstanty
Pochwiejnik jak liść figowy na nią opadł
i zanurzył w Rekinie swe nad-przyrodzenie, dobywając z
niej dzikie acz ostatnie tchnienie.
I ornat i
złoto to nic - chodzi o to, by wolnym być, w końcu żyć,
nie dogmat i mury, lecz jak Słońce - przez chmury i wolnym być, w końcu
żyć…
Konstanty Rekinę kochał od maleńkości swej bez mała, mimo
że ta względy jego bezwzględnie odtrącała,
dozgonna miłość jego wszystko to przetrwała i jej tylko
pragnął, gdy spulchniał twarde zakonnic ciała.
Lecz teraz, gdy marzenie jego w końcu się iściło, gdy w
Rekinie tkwił zatknięty tkliwie i
błogomiło,
rozłąki bólu znosić dłużej nie chciał - ciało swe
porzucił i na Polach Elizejskich pieśń swą nad pieśniami zanucił.
I ornat i
złoto to nic - chodzi o to, by wolnym być, w końcu żyć,
nie dogmat i mury, lecz jak Słońce - przez chmury i wolnym być, w końcu żyć!
nie dogmat i mury, lecz jak Słońce - przez chmury i wolnym być, w końcu żyć!
Kali Juga, między jedną pełnią a drugą
----------------------------------------------------------------
(1) Sursum corda! (łac.) - w górę serca.
(2) Orificia Beante - nazwisko ukute na włoską modłę, z francuskiego: un
orfice béant - rozdziawiony otwór.
Na temat:
Na temat:
(*) Grotochwile – Neologizm utworzony przez autora, powstały z dwóch słów: krotochwile i grot. W ten sposób zatytułował jeden ze zbiorów swoich wierszy.
Tekst i muzyka "Nad pięknym modrym Buhajem" są chronione międzynarodowymi prawami autorskimi Copyright.